Zatrzymaj się!

Tworzenie treści kosztuje i jest czasochłonne. Może podarujesz nam kawę?

Zostaję patronem / patronką! Wspieram z Przelewy24 Zamknij to okno

Grzegorz Płaczek a sprawa duńska. Manipulacji studium przypadku

Grzegorz Płaczek a sprawa duńska. Manipulacji studium przypadku

6 września Grzegorz Płaczek zamieścił na Twitterze porównanie liczby zgonów i aktywnych zakażeń w Danii i w Polsce, nawiązując do stopnia wyszczepienia obu krajów. Zamieszczony wpis sugeruje, że Dania, z 75,9% zaszczepionymi obywatelami, radzi sobie z pandemią COVID-19 gorzej niż Polska, której poziom wyszczepienia populacji wynosi zaledwie 51,8%. W ten właśnie sposób ten wpis odebrało wielu internautów. Jest to bardzo dobre studium przypadku, które obrazuje jak można manipulować danymi by wpłynąć na emocje odbiorców. Czy Dania, która w najbliższym czasie planuje znieść większość obostrzeń, faktycznie radzi sobie z SARS-CoV-2 gorzej niż Polska? Wyjaśniamy poniżej.

Teza:
Dania, która charakteryzuje się wyższym poziomem wyszczepienia przeciw COVID-19 niż Polska, gorzej radzi sobie ze skutkami pandemii.
Nasza ocena:

Grzegorz Płaczek, z zawodu fotograf, w 2020 roku zyskał popularność w kręgach antyszczepionkowych poprzez nagrania, w których kwestionuje zasadność obostrzeń i szczepień. Jego postać przedstawialiśmy szerzej przy okazji innej manipulacji (Grzegorz Płaczek manipuluje słowami Grzegorza Cessaka). W swoich postach stosuje on całą gamę różnych manipulacji, jak choćby proste zaniżenie śmiertelności na COVID-19 wśród dzieci poprzez posługiwanie się wyłącznie liczbą zgonów bez chorób współistniejących. Praktyką, którą nagminnie stosuje Gregorz Płaczek, jest prezentowanie starannie dobranych suchych danych. Są one zazwyczaj pozbawione kontekstu, a główne czynniki na nie wpływające są całkowicie ignorowane. Dane te odpowiadają z góry założonej tezie, do której czytelnicy mają w teorii dojść samodzielnie.

W tym przypadku został zastosowany zabieg polegający na dobraniu zakresu danych obejmującego zaledwie 3 dni, całkowicie ignorując szerszy obraz sprawy. Oczywiście zupełnym przypadkiem akurat w tych dniach różnice w liczbie zgonów i zakażeń przedstawiały się zdecydowanie mniej korzystnie dla Duńczyków. Gdy jednak prześledzimy inne czynniki wpływające na podane statystyki, takie jak np. liczba wykonywanych testów, oraz ich trendy w szerszej perspektywie, dojdziemy do zupełnie innych wniosków niż pierwotnie założone.

To się samo komentuje

Grzegorz Płaczek rzadko stawia śmiałe tezy. Właściwie najczęściej tezy nie stawia wcale. Jego sposobem na zdobycie zaufania odbiorców, jest podanie im na tacy prostych danych i zachęcenie do samodzielnego wyciągnięcia odpowiednich wniosków. „Odpowiednich” to w tym przypadku słowo klucz. Umiejętnie dobrane dane nakierowują czytelników na z góry zaplanowane tory myślenia. Teza powstaje sama w umysłach odbiorców, mimo iż często jest całkowicie niezgodna z faktami.

W tweecie, który zamieszczamy poniżej, możemy przeczytać, że liczba zgonów w wyniku COVID-19 w ostatnich 3 dniach sierpnia wyniosła odpowiednio w Danii i w Polsce 7 i 5 osób. Płaczek podaje również liczbę zakażeń (ponad 3,5-krotnie wyższa niż w Polsce) oraz populację obu krajów, więc każdy samodzielnie może policzyć i wyciągnąć własne wnioski. Jeśli zrobimy to czego od nas oczekuje, możemy dojść do wniosku, że Duńczycy umierają na COVID-19 9 razy częściej niż Polacy. Dodatkowo porównując liczbę zakażeń per capita, okaże się, że Duńczycy mimo wyższej wyszczepialności zarażają się ponad 23-krotnie częściej niż my. Zdrowy rozsądek podpowiada, że wszystko się zgadza.

Kiedy do konkluzji dochodzimy sami, łatwiej nam w nią uwierzyć. Nawet jeśli pojawiłaby się w nas nuta niepewności i sprawdzilibyśmy wiarygodność danych, okazałoby się, że są one zgodne z rzeczywistością. To jeszcze bardziej umocniłoby nas w przekonaniu, że mamy rację. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, a my właśnie padliśmy ofiarą prostej manipulacji.

Grzegorz Płaczek Dania
Źródło: Twitter

Twitter vs. Facebook

Jak widać część użytkowników Twittera przyjęła te informacje bez większego zastanowienia. Pojawił się nawet internauta, który znalazł wyjaśnienie tej sytuacji na łamach DoRzeczy. Załączony artykuł powielał fałszywą tezę jakoby osoby zaszczepione były superroznosicielami. Doniesienia te dementowaliśmy w zeszłym tygodniu (Osoby zaszczepione superroznosicielami? Manipulacja).

Twitter komentarze +
Źródło: Twitter

Dużo więcej komentarzy wyrażających aprobatę dla przedstawionych informacji znalazło się dzień później pod nagraniem na kanale Grzegorza Płaczka na Facebooku. Pośród wielu innych kwestii, ponownie poruszył przykład Duńczyków. Można powiedzieć, że niemal wszystkie komentarze pod filmem były pochlebne. Twitter, jest jednak medium społecznościowym, które charakteryzuje się nieco odmienną specyfiką. O ile na Facebooku udostępniane treści wyświetlają się głównie odbiorcom danego kanału, o tyle informacje udostępniane na Twitterze częściej wydostają się poza określoną bańkę informacyjną. Stąd pod tweetem Płaczka pojawiło się zaskakująco dużo sceptycznych komentarzy zwracających uwagę na zastosowaną manipulację. Punktowano głównie zignorowanie różnicy w liczbie testów wykorzystywanych w obu krajach. Grzegorz Płaczek nie odniósł się do tych komentarzy.

To się samo dementuje

Zastanówmy się, dlaczego Grzegorz Płaczek wybrał akurat ostatnie trzy dni sierpnia, gdy dostępne były już bardziej aktualne dane. By to zobrazować, posłużymy się wykresami uzyskanymi dzięki Our World in Data.

Poniżej widzimy porównanie liczby zgonów przeliczonej na milion mieszkańców (każdy punkt przedstawia średnią z 7 dni). W wybranym okresie obserwujemy trend wzrostowy. Zaznaczony fragment przedstawia 3 dni wybrane przez Płaczka. Jak możemy zauważyć, są to dni, w których rozbieżność pomiędzy Polską a Danią była największa. W wartościach rzeczywistych przedstawia się to następująco: 0, 0, 5 (Polska); 3, 0, 4 (Dania).

Gdybyśmy jednak przesunęli ramkę o trzy dni wyglądałoby to zgoła inaczej: 13, 9, 5 (Polska); 0, 0, 3 (Dania). W zaledwie trzy dni wyniki te przesunęłyby się na niekorzyść Polski dając jej w sumie 27 zgonów – dokładnie dziewięć razy więcej niż w Danii. Jeśli nawet weźmiemy pod uwagę liczebność populacji, Polska w dalszym ciągu wypada gorzej. Przedstawiając wartości z poniższych wykresów obiektywnie, należałoby wziąć pod uwagę znacznie szerszy ich zakres. Tworzenie sensacji na podstawie celowo wybranego, krótkiego, 3-dniowego wycinka, stanowi przykład prostej manipulacji danymi.

3 dni zgony (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

Spójrzmy też na liczbę zakażeń w wybranym okresie w odpowiednio dobrany przez nas przedziale. Różnica między Polską a Danią jest wyraźna. Tym razem na niekorzyść Danii. Zanim zastanowimy się z czego to może wynikać, spójrzmy na sprawę z trochę innej strony.

3 dni zakażenia (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

Poszerzmy perspektywę

Jeśli przyjrzymy się tym samym statystykom zgonów, ale w okresie od początku pandemii COVID-19, to zauważymy, że początkowo Dania radziła sobie zdecydowanie gorzej z pierwszymi zakażeniami. Jednak podczas drugiej i trzeciej fali to Polska wypadała blado na jej tle. Można wręcz powiedzieć, że trzecia fala niemal ominęła Danię. Obecnie, tuż przed czwartą falą, różnice są niemal znikome.

C-19 zgony (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

Widać to również w trendach aktywnych zakażeń. Jednak w ostatnich dniach jest ich zdecydowanie więcej u Duńczyków. Z czego to może wynikać?

C-19 zakażenia (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

Przydatna może okazać się informacja o liczbie testów wykonywanych w obydwu krajach. W Danii jest ona ponad dwunastokrotnie wyższa w przeliczeniu na liczbę mieszkańców (11,94/1000 osób). W Polsce niestety pozostaje w dalszym ciągu na bardzo niskim poziomie (0,96/1000 osób). Mniejsza liczba testów oznacza, mniej zdiagnozowanych osób o lekkim przebiegu choroby lub bezobjawowych nosicieli.

testy SARS-CoV-2 (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

Widać to dobrze na wykresie przedstawiającym hospitalizację pacjentów z COVID-19. Mimo zdecydowanie niższej liczby wykonywanych testów, w trakcie drugiej i trzeciej fali, mieliśmy w Polsce dużo więcej hospitalizacji. Jeśli porównamy ten wykres z trendem aktywnych zakażeń, to zobaczymy, że zdecydowana większość Duńczyków zakażonych w drugiej fali pandemii nie wymagała hospitalizacji. Trend liczby hospitalizacji na milion mieszkańców w ostatnich dniach odwraca się jednak nieznacznie na niekorzyść Danii i wymaga dalszej obserwacji.

hospitalizacje C-19 per mln (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

W związku z małą liczbą wykonywanych testów mamy również zawyżony współczynnik śmiertelności (liczba zgonów dzielona przez liczbę zdiagnozowanych przypadków).

CFR (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

Szczepienia

Możemy zauważyć, że początkowo utrzymywaliśmy podobne tempo szczepień. Pod koniec maja jednak osiągnęliśmy punkt, w którym zaszczepiono większość osób pozytywnie nastawionych do szczepień profilaktycznych. Pozostali albo się wahali, albo nie zamierzają tego robić wcale. W tym czasie tempo szczepienia Duńczyków utrzymywało się na bardzo wysokim poziomie do końca lipca i zaczęło zwalniać dopiero po zaszczepieniu ok. 70% obywateli.

zaszczepieni (Dania i Polska)
Źródło: Our World In Data

Podsumowanie

W rzeczywistości Duńczycy zdecydowanie lepiej radzą sobie z pandemią COVID-19. Można powiedzieć, że trzecia fala praktycznie ich ominęła. Po części zapewne zawdzięczają te wyniki wysokiej wyszczepialności społeczeństwa. Nie powinno się jednak zakładać, że jest to jedyny czynnik, który miał tutaj zastosowanie. Dane epidemiczne to bardzo złożone statystyki, na które rzutuje wiele czynników takich jak chociażby profilaktyka, dostęp do opieki medycznej, zagęszczenie ludności czy kultura społeczności i skłonność obywateli do przestrzegania obostrzeń.

Grzegorz Płaczek w swoich postach stosuje całą gamę różnych manipulacji. Najczęściej sam nie stawia żadnej śmiałej tezy, raczej namawia odbiorców do wyciągania wniosków na podstawie starannie przygotowanego zestawu danych. Technika ta sprawia, że trudno mu wprost zarzucić rozprzestrzenianie fałszywych informacji. Błędne wnioski pojawiają się dopiero w umysłach odbiorców. Ich inspirator sieje dezinformację w białych rękawiczkach. W razie zarzutów mógłby przecież powiedzieć, że „on tylko udostępnił do publicznej wiadomości ogólnodostępne dane”, bądź „przedstawił dane prawdziwe”.

Ten sposób działania wiąże się z jeszcze jednym czynnikiem, który umacnia odbiorców w przekonaniu, że właśnie otrzymali niepodważalny dowód na słuszność swoich antyszczepionkowych przekonań. Kiedy do konkluzji dochodzimy sami, nie tylko łatwiej nam w nią uwierzyć, ale jesteśmy silniej z nią związani. Podważanie jej wiarygodności staje się podważaniem naszej inteligencji, co jeszcze bardziej uodparnia nas na argumenty krytyczne, które odbierane są częściej jako personalny atak.

 

Źródła:

Our World in Data: https://ourworldindata.org/coronavirus

Zdjęcie ilustracyjne / Zrzut ekranu: https://www.facebook.com/watch/live/?v=280444436885971&ref=watch_permalink

Komentarze

Z wykształcenia biolożka ze szczególną pasją do genetyki. Po godzinach aktywistka prozwierzęca. Zagorzała orędowniczka nauki - szkiełko i oko silniej mówią do niej niż czucie i wiara. Prywatnie interesuje się kryminalistyką. Swoje zapędy śledcze spełniała pracując w trakcie studiów w agencji detektywistycznej. Energię czerpie z kontaktu z dziką przyrodą. Email: klipka(at)fakenews.pl