Nad ranem 13 maja doszło do eksplozji w obwodzie chmielnickim w zachodniej Ukrainie. Celem rosyjskiego ataku była infrastruktura krytyczna. W sieci pojawiły się narracje, że zniszczeniu uległ skład „pocisków ze zubożonym uranem”. Dowodem na rzekomą radioaktywną chmurę nadciągającą nad Polskę miały być podwyższone pomiary izotopu bizmutu z 15 maja. W artykule wyjaśniamy, że sytuacja radiacyjna w kraju jest w normie oraz skąd pochodzą wahania poziomu bizmutu w atmosferze.
Bizmut i manipulacja
Piotr Panasiuk, znany z szerzenia rosyjskiej propagandy, w swoim tweetcie umieścił pomiary natężenia promieniowania niektórych izotopów. Na wykresie widoczny jest skok poziomu bizmutu. Informacja ta, w kontekście jego poprzednich postów, miała zasugerować zagrożenie radioaktywną chmurą. Podobna narracja została wyświetlona prawie 60 tysięcy razy.
Wiadomości o możliwym radioaktywnym zagrożeniu zdementowała Państwowa Agencja Atomistyki (PAA), uspakajając, że sytuacja radiacyjna w kraju jest w normie. W komunikacie czytamy również, że czasowe podwyższenie wartości promieniowania jonizującego jest naturalnym efektem opadu deszczu.
Źródło: PAA
Bizmut a opady deszczu
Jak informują naukowcy z UMCS, wzrost natężenia promieniowania obserwowany 15 maja 2023 to naturalne zjawisko spowodowane opadami deszczu. Bizmut, a konkretnie jego izotop Bi-214, powstaje w wyniku rozpadu unoszącego się z ziemi gazowego radonu. Radon, bezwonny i bezbarwny gaz szlachetny, powstaje w szeregu promieniotwórczym izotopu Uranu U-238. Izotop ten jest dużej części składnikiem zubożonego uranu, wykorzystywanego m.in. w przemyśle zbrojeniowym. Uran jest naturalnym składnikiem gleby oraz skały płonnej, która stanowi zanieczyszczenie spalanego w dużych ilościach węgla kamiennego. Poniższy rysunek przedstawia w całości uranowo-radowy szereg promieniotwórczy.
Uniwersytet Marie Curie-Skłodowskiej w Lublinie prowadzi monitoring radioaktywności w powietrzu. Sprawdziliśmy pomiary z początku maja. Wykres natężenia promieniowania charakterystycznych izotopów nanieśliśmy na wykres opadów. Korelacja jest bardzo dobrze widoczna również w poprzednich dniach.
Dla porównania wybraliśmy wrzesień z 2022 roku, kiedy na początku miesiąca pomiary wskazały wyższy poziom Bi-214 niż niedawno w maju. Również tutaj obserwujemy wspomnianą zależność.
Dawki promieniowania jądrowego
Jak pisze prof. Paweł Moskal, skutek zatrucia promieniowaniem jądrowym zależy od wydolności konkretnego systemu immunologicznego. Dlatego nie można jednoznacznie określić jednorazowej dawki śmiertelnej. Określa się natomiast dawkę, po której otrzymaniu połowa populacji umiera w ciągu 30 dni. W przypadku człowieka jest to około 3,5 Sv. Sievert to jednostka wyrażająca ilość energii promieniowania pochłoniętą przez żywą tkankę w relacji do skutków biologicznych promieniowania. Jak pokazuje poniższy wykres, moc promieniowania w Lublinie zmierzona 15 maja wyniosła 0,66 µSv/h, była zatem znacząco poniżej granicy anomalnej oraz ponad 5 milionów razy mniejsza od dawki zagrażającej życiu człowieka. Podsumowując, omawiany poziom radioaktywności w maju w Lublinie jest pochodzenia naturalnego i nie stanowi dla nas zagrożenia.
Podsumowanie
Prorosyjska propaganda kolejny raz stara się wprowadzić niepokój w naszym kraju. Tym razem dla podparcia swojej tezy o nieprawdziwym zagrożeniu radioaktywną chmurą posłużyła się naturalnym zjawiskiem fizycznym. Podwyższony poziom izotopu Bizmutu Bi-214 jest efektem opadów atmosferycznych i nie świadczy o szkodliwym dla zdrowia promieniowaniu po wybuchu w Ukrainie.
Źródła
PPA: Uwaga na dezinformację – sytuacja radiacyjna w kraju jest w normie
UMCS: Wzrost natężenia promieniowania – wyjaśnienie
dr Urszula Kaźmierczak: Wyznaczanie promieniowania radonu
prof. Paweł Moskal: Dawki promieniowania jądrowego
Polsat News: Ukraina: Atak Rosjan. Wybuchy w obwodzie chmielnickim