Eksplozja w Chmielnickim jest tematem, który od kilku dni krąży w mediach społecznościowych. Nagrania pokazują ogromny wybuch oraz chmurę przypominającą grzyb atomowy. Wielu internautów twierdzi, że w tamtejszych magazynach przechowywana była amunicja ze zubożonym uranem do czołgów Challenger 2. Gdyby to była prawda, oznaczałoby to duży sukces rosyjskiego ataku powietrznego. W rzeczywistości nie ma jednak na to żadnych dowodów, a informacje krążące w mediach społecznościowych należy uznać za plotki.
Brak dowodów
Więcej o naszym systemie oceniania:Temat potężnej eksplozji w Chmielnickim wraz z dramatycznymi nagraniami i zdjęciami udostępniło mnóstwo kont w mediach społecznościowych. Wiele z nich twierdziło, że w zaatakowanym magazynie znajdowały się przekazane przez Brytyjczyków pociski czołgowe ze zubożonym uranem. W związku z tym wybuch miałby utworzyć radioaktywną chmurę, która stanowiłaby zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, ale także sąsiednich państw, w tym Polski. Przytłaczająca większość użytkowników udostępniających te narracje to osoby od dawna zajmujące się powielaniem informacji zgodnych z linią Kremla.
Tezę tę udostępniali m.in. Piotr Panasiuk, Balli Marzec czy Artur Kalbarczyk. Oprócz nich liczne konta w mediach społecznościowych o bardziej lub mniej anonimowym charakterze również z chęcią powielały te narracje. Wśród nich byli użytkownicy Twittera (tutaj czy tutaj) oraz Facebooka (tutaj oraz tutaj). Wraz z tymi informacjami pojawiały się także plotki o wzroście promieniowania w Polsce, przede wszystkim w Lublinie. Z tym fake newsem rozprawiliśmy się w jednym z naszych niedawnych artykułów.
Eksplozja w Chmielnickim
Do ataku na miasto Chmielnicki doszło nad ranem 13 maja 2023 roku. Rosjanie wykorzystali w tym celu środki napadu powietrznego, najprawdopodobniej drony Shahed 136 irańskiej produkcji. W wyniku uderzenia doszło do co najmniej dwóch ogromnych eksplozji, które wytworzyły wysoką na setki metrów chmurę przypominającą grzyb atomowy.
Tak dużą eksplozję mogła wywołać tylko duża ilość materiałów wybuchowych i łatwopalnych zmagazynowanych w jednym miejscu. Jak się okazuje, zaatakowano skład amunicji i paliwa jeszcze z czasów radzieckich. Geolokalizacja tego miejsca została potwierdzona przez specjalistów z GeoConfirmed.
Na podstawie analizy kilku nagrań z tego wydarzenia wytypowano następujące współrzędne: 49°27’05.9″N 26°52’34.1″E. Po wyszukaniu ich w Google Maps łatwo można sprawdzić, że rzeczywiście znajduje się tam najprawdopodobniej magazyn wojskowy przechowujący materiały wybuchowe. Świadczą o tym między innymi wały ziemne okalające budynki, które mają osłabiać falę uderzeniową ewentualnej eksplozji i kierować jej siłę ku górze.
Po krótkim wyszukiwaniu można łatwo znaleźć informacje o znajdującym się kilka kilometrów od miasta Chmielnicki składzie amunicji. Jak się okazuje, już w 2011 roku okoliczni mieszkańcy wyrażali swoje zaniepokojenie znajdującą się tam poradziecką amunicją. Podobnie jak w 2017 roku, gdy w sąsiadującym z obwodem chmielnickim obwodzie winnickim doszło do eksplozji w poradzieckim składzie amunicji. Potwierdzono również wówczas, że przechowywano tam przede wszystkim wycofaną z użytku amunicję lotniczą. Ostatecznym potwierdzeniem lokalizacji trafionego obiektu są zdjęcia satelitarne z 15 maja, które pokazują niemal całkowite zniszczenie placówki.
Co znajdowało się w składzie?
Wydaje się wysoce nieprawdopodobne, aby ukraińska armia trzymała amunicję ze zubożonym uranem w składach, których lokalizacja była publicznie znana wiele lat przed wojną. Wszystko wskazuje na to, że znajdowały się tam przede wszystkim stare bomby lotnicze oraz inne materiały wojenne jeszcze z czasów radzieckich. Zdecydowana większość z nich była przeznaczona do utylizacji, którą stopniowo przeprowadzano od 2012 roku. Jednak ze względu na brak środków nie udało się zakończyć tego procesu przed wybuchem wojny.
Nie jest jednak możliwe, aby jednoznacznie stwierdzić, co znajdowało się w składzie w momencie ataku. Być może rzeczywiście w niektórych magazynach przechowywano bieżące materiały wojenne. Jednak takiej informacji na pewno nie są wstanie potwierdzić prorosyjskie konta w mediach społecznościowych, które nie przedstawiają żadnych dowodów na taki stan rzeczy. Rzekomy wzrost promieniowania, który miałby być dowodem na obecność amunicji ze zubożonym uranem, należy uznać za fałsz. Więcej o tym aspekcie sprawy poniżej.
Rosjanie od kilku tygodni prowadzą ataki na wrażliwe punkty w Ukrainie. 30 kwietnia 2023 roku trafili magazyny w Pawłohradzie. Znajdowało się tam paliwo stałe do rakiet międzykontynentalnych przeznaczone do recyklingu. Nie były to zatem kluczowe zapasy dla ukraińskich wysiłków wojennych. Wiele wskazuje, że kampania uderzeń lotniczych na stare składy amunicji i paliw ma przede wszystkim charakter propagandowy. Dzięki nim kremlowski aparat wpływu otrzymuje spektakularne materiały wizualne do wykorzystania w celu udowodnienia skuteczności rosyjskich działań w Ukrainie. Jednak w większości przypadków zniszczeniu ulegają materiały o niskiej wartości dla ukraińskiego wojska, a straty dotykają przede wszystkim okolicznej ludności cywilnej.
Eksplozja w Chmielnickim — nowy Czarnobyl?
Wiele prorosyjskich kont w mediach społecznościowych stara się porównać całe wydarzenie do wybuchu w Czarnobylu. Rzekomo wzrost promieniowania w mieście jest bardzo duży. Władze Chmielnickiego, jak i badacze z lokalnego uniwersytetu zaprzeczyli, by w mieście i okolicach wzrosła radioaktywność. Żadne instrumenty pomiarowe nie wskazywały niepokojących odczytów.
Radioaktywna chmura miała dotrzeć również nad Polskę. W Lublinie zarejestrowano zwiększony poziom bizmutu w powietrzu. Zostało to natychmiast wykorzystane przez prokremlowskie konta w mediach społecznościowych. Jak jednak wskazywaliśmy w naszym artykule, jest to zjawisko całkowicie naturalne i absolutnie nie stanowi żadnego zagrożenia dla mieszkańców Polski.
Do chóru siejącego panikę w związku z zagrożeniem radioaktywnym dołączył (już po publikacji naszego poprzedniego tekstu) Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Bez przedstawienia jakichkolwiek dowodów twierdził, że nad Polskę i zachodnią Europę zmierza chmura radioaktywna. Miała ona być wynikiem wysadzenia kilku magazynów amunicji ze zubożonym uranem.
Powyższe narracje wpisują się w linię Kremla, który od momentu ogłoszenia przekazania Ukrainie tego typu pocisków przedstawił tę sytuację jako eskalację i wykorzystanie broni jądrowej przeciwko Rosji. Jak tłumaczymy poniżej, jest to absolutna bzdura mająca na celu tylko i wyłącznie wzbudzanie paniki oraz niepewności wśród zachodniej opinii publicznej. Do tego wiele wskazuje, że Rosjanie sami używają tego typu pocisków, a cała narracja jest czysto propagandową zagrywką.
Państwowa Agencja Atomistyki jeszcze tego samego dnia zdementowała plotki rozsiewane przez Patruszewa, wskazując, że nie ma żadnych niepokojących odczytów, jeśli chodzi o poziom promieniowania. Do 21 maja 2023 roku sytuacja nie uległa zmianie.
Amunicja ze zubożonym uranem
Zubożony uran to produkt uboczny produkcji wzbogaconego uranu. Ten drugi materiał wykorzystuje się między innymi w reaktorach jądrowych. Zubożony uran natomiast charakteryzuje się znacznie mniejszą radioaktywnością niż uran naturalny. Jest też materiałem niezwykle gęstym o wysokiej twardości. Te właściwości sprawiają, że jest bardzo chętnie wykorzystywany w celach wojskowych.
Amunicja przeciwpancerna ze zubożonym uranem ma charakterystyczną budowę. Jest to pocisk podkalibrowy, który składa się z sabotu oraz rdzenia. Sabot jest urządzeniem, przy pomocy którego wyrzuca się rdzeń (penetrator) z lufy. Następnie sabot oddziela się i rdzeń leci już samodzielnie w kierunku celu. Penetrator wytworzony ze zubożonego uranu (stosuje się też inne materiały, np. węglik wolframu) jest podłużny i bardzo cienki. Podczas przebijania pancerza ulega zjawisku ścinania adiabatycznego (samozaostrzania), co znacznie zwiększa jego możliwości penetracyjne i skuteczność bojową.
Radioaktywność amunicji
Jak zostało już wspomniane, radioaktywność zubożonego uranu jest stosunkowo niewielka w stosunku do jego naturalnej formy. Oznacza to, że rdzenie pocisków przeciwpancernych nie stanowią dużego zagrożenia radiacyjnego. Najgroźniejszy jest bezpośredni kontakt poprzez wdychanie lub konsumpcję. Jak podaje Organizacja Narodów Zjednoczonych oraz Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, nie ma wskazań potwierdzających, że użycie amunicji ze zubożonym uranem ma znaczący wpływ radiacyjny na lokalną społeczność oraz przyrodę. Warto mieć na uwadze, że materiał ten jest metalem ciężkim, więc jako taki ma toksyczne właściwości (jak wiele innych substancji mających zastosowanie w przemyśle zbrojeniowym). W tym przypadku jednak sam fakt prowadzenia działań wojennych i stosowania dużej ilości substancji toksycznych oraz niebezpiecznych będzie miał negatywny wpływ na środowisko, niezależnie od tego, czy stosuje się amunicję ze zubożonym uranem.
W związku z tym, wbrew narracjom powielanym przez prorosyjskie konta w mediach społecznościowych, nie ma żadnego dowodu, by w Chmielnickim doszło do wzrostu promieniowania. Tamtejsza amunicja nie ma też nic wspólnego z bronią jądrową. Nie stanowi większego zagrożenia niż wiele innych, konwencjonalnych materiałów wojennych.
Podsumowanie
Rosyjska propaganda po raz kolejny aktywnie próbuje siać panikę w Polsce i krajach Europy. Narracje te są bardzo chętnie powielane przez liczne konta w mediach społecznościowych. Na ten moment nie ma żadnych dowodów na to, by w Chmielnickim znajdowały się magazyny, w których składowano amunicję ze zubożonym uranem. Nie zaobserwowano wzrostu promieniowania ani w ukraińskim mieście, ani w Polsce. Amunicja ze zubożonym uranem nie stanowi dodatkowego zagrożenia radiacyjnego na dużą skalę.
Źródła
The Insider: https://theins.ru/news/261716
Segodnya.ua: https://ukraine.segodnya.ua/amp-ukraine/Ukraina-utiliziruet-boepripasy-CHernomorskogo-flota-RF-380092.html
Rzeczpospolita: https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art38497611-patruszew-radioaktywna-chmura-zmierza-w-strone-europy-wykrywaja-ja-w-polsce
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej: https://www.iaea.org/topics/spent-fuel-management/depleted-uranium